Wiosna ta VII
znowu wiosna
znowu spóźniona
znowu niby jest a niby jej nie ma
znowu się skrada opieszale
znowu zimy nie umie pokonać oporu
znowu nieśmiało w okno puka
znowu bezradna w progu stoi
znowu nie wie co począć
znowu od czego zacząć pojęcia nie ma
znowu zagubiona
znowu leniwie zwleka
znowu w opłotkach się chowa
znowu wiosna wiośnieć nieskora
znowu
znowu wiosna i co z tego
znowu brak słońca bo chmury
znowu deszcz miast pogody
znowu zimniej bardzo niźli cieplej
znowu wiatr płaszcza targa poły
znowu łzy lecą z nieba
znowu wszystko w zastoju
znowu wiosna na bezdrożu zagubiła drogę
znowu bez śladu znika
znowu zimie ustępuje pola
znowu nieobecna kątem siedzi
znowu nieśmiała w swych czynach
znowu nadzieja jej mała
znowu osłabiona i bez ducha
znowu zawiedziona samą sobą
znowu niby wiosna a wciąż plucha
znowu czekam
znowu niecierpliwie
znowu doczekać się nie mogę
znowu chciałbym aby już a tu z makiem figa
znowu figle płata
wiosna zagubiona
wiosna zabłąkana
wiosna do nadejścia nieskora
wiosna w wiosnę uboga
wiosna poprzedniczka lata
wiosna bez wyrazu nijaka
znowu jak co roku
z dna na dzień
na noc z nocy
ciepłym tchnieniem rozbudzone
znienacka rozkwitają kwiaty
i zaskoczy cię śpiew ptasi
gdy porannym dziwisz się szronom
znowu nim się spostrzeżesz
nim czekać przestaniesz już na dobre
wiosna w pełni sił
z uśmiechem zajrzy ci w oczy
zanuci pieśń miłosną do ucha
zatańczy w rytm ciepłego powiewu
pocałunek złoży na twym licu
deszczem majowym
słońcem cię ozłoci
wonnym zielem zawróci w głowie
znowu spóźniona
znowu niby jest a niby jej nie ma
znowu się skrada opieszale
znowu zimy nie umie pokonać oporu
znowu nieśmiało w okno puka
znowu bezradna w progu stoi
znowu nie wie co począć
znowu od czego zacząć pojęcia nie ma
znowu zagubiona
znowu leniwie zwleka
znowu w opłotkach się chowa
znowu wiosna wiośnieć nieskora
znowu
znowu wiosna i co z tego
znowu brak słońca bo chmury
znowu deszcz miast pogody
znowu zimniej bardzo niźli cieplej
znowu wiatr płaszcza targa poły
znowu łzy lecą z nieba
znowu wszystko w zastoju
znowu wiosna na bezdrożu zagubiła drogę
znowu bez śladu znika
znowu zimie ustępuje pola
znowu nieobecna kątem siedzi
znowu nieśmiała w swych czynach
znowu nadzieja jej mała
znowu osłabiona i bez ducha
znowu zawiedziona samą sobą
znowu niby wiosna a wciąż plucha
znowu czekam
znowu niecierpliwie
znowu doczekać się nie mogę
znowu chciałbym aby już a tu z makiem figa
znowu figle płata
wiosna zagubiona
wiosna zabłąkana
wiosna do nadejścia nieskora
wiosna w wiosnę uboga
wiosna poprzedniczka lata
wiosna bez wyrazu nijaka
znowu jak co roku
z dna na dzień
na noc z nocy
ciepłym tchnieniem rozbudzone
znienacka rozkwitają kwiaty
i zaskoczy cię śpiew ptasi
gdy porannym dziwisz się szronom
znowu nim się spostrzeżesz
nim czekać przestaniesz już na dobre
wiosna w pełni sił
z uśmiechem zajrzy ci w oczy
zanuci pieśń miłosną do ucha
zatańczy w rytm ciepłego powiewu
pocałunek złoży na twym licu
deszczem majowym
słońcem cię ozłoci
wonnym zielem zawróci w głowie
Komentarze
Prześlij komentarz